środa, 27 lipca 2011

San Gimiganano&Firenze

Przedostatni dzień we Włoszech był dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem - myślałam, że po tak wielkiej ilości pięknych i nastrojowych miejsc żadne kolejne nie zrobi już na mnie wrażenia, które zetnie mnie z nóg, a jednak! San Gimiganano jest niesamowite! Teoretycznie zwykłe miasteczko, w którym roi się od dawnych wieży budowanych przed laty przez zamożniejsze rodziny konkurujące w ich wysokości. Ale tak na prawdę miasto ma taki klimat, że nie chce się go opuszczać. Nie da się przedstawić na zdjęciach jego uroku, tam trzeba po prostu być. A przy okazji polecam zjeść najlepsze lody świata:)




Widok z najwyższej wieży - 210 schodków i ten widok był mój:)


W niedzielę jednak czekało mnie drugie (na szczęście nieco mniejsze) rozczarowanie Toskanii - Florencja. Owszem - architektura i miasto są piękne, ale uważam, że przy Sienie, Lucce, czy San Gimiganano to miasto nie ma szans. Być może wywodzi się to z mojej antypatii do miejsc stricte nastawionych na "ugoszczenie" turystów, nie wiem, Florencja jest pięknym miastem, wiele budynków zapiera dech w piersiach ale zdecydowanie nie ciągnie mnie do powrotu.

Moje odczucia co do tego miasta idealnie przelał na papier Bartek Chaciński:
"Wierzę w to, że taka powiedzmy Florencja jest piękna. Problem w tym, że poruszając się po niej, widziałem głównie plecy innych turystów oraz ciekłokrystaliczne ekrany ich aparatów."


Średniowieczny sklep monopolowy;)





Dawid - ideał mężczyzny - proporcje ciała zachowane, z wyolbrzymionymi dłoniami i głową.

Hercules nazywany przez Florentyńczyków "workiem z kartoflami".

1 komentarz: