poniedziałek, 7 listopada 2011

Fotografia podróżnicza - Agnieszka Plata

Nigdy nie miałam ręki do fotografowania. Dlatego od zawsze będąc w niesamowitych miejscach, przeżywając bajkowe chwile borykałam się z potężną rozterką: nie potrafiłam zatrzymać magii i piękna danej chwili. Wspomnienia żyły tylko w mojej pamięci dopóki nie odkryłam twórczości Agnieszki. Okazało się, że ta utalentowana dziewczyna w przeciągu wakacji swojego życia odwiedziła trzy miejsca, w których ja również gościłam i zakochałam się. Przeglądając Jej kadry odżyły we mnie wspomnienia, dokładnie tak wspominałam te miejsca. Choć zdjęcia te są zrobione ręką Agnieszki i wcale mnie tam w tym czasie nie było, oglądam je wręcz z sentymentem. Ja ze swoich podróży do Petersburga, Barcelony i Londynu mam skąpe i zupełnie nieklimatyczne relacje, a Jej twórczość wyjęta jest z mojej głowy. Bardzo chcę się nią z Wami podzielić, pozwoliłam sobie więc na opublikowanie zdjęć z bloga Agnieszki, wszystkie są Jej genialnego autorstwa.

St. Petersburg:











Barcelona:







Londyn:








Według mnie te cuda mówią same za siebie, a fakt, że widziałam to wszystko na własne oczy zupełnie mnie rozczula. Dorzucę jeszcze adres fotobloga Agnieszki: www.cyraneczka.fbl.pl i pozdrowię serdecznie licząc na kolejne spotkanie i pogawędki o życiu i podróżach!:)

sobota, 1 października 2011

I am the passenger...

Osobiście uwielbiam muzykę, filmy czy książki o tematyce podróżniczej. Kiedy okoliczności nie sprzyjają wyjazdom to właśnie one prowokują mnie do wspomnień czy też marzeń o odległych zakątkach świata.
Poniższa piosenka jest chyba jedną z moich ulubionych - wyraża dokładnie to, co czuję przemieszczając się. Polecam!

Get into the car
We'll be the passenger
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backside
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight...





wtorek, 13 września 2011

Krynica Morska

W środku kapryśnego jeśli mowa o pogodzie sierpnia wybrałyśmy się z koleżankami do Krynicy Morskiej. Osobiście miasto to znam od zawsze, wiąże mnie z nim ogromny sentyment. Po dłuższej nieobecności zaczynam za tym małym, nadmorskim miasteczkiem niesamowicie tęsknić i szukam najbliższej okazji by zobaczyć znajome twarze i miejsca.
Jednak dziś Krynica już nie jest tym samym miejscem co kiedyś. Starając się spojrzeć na nią obiektywnie doszłam do wniosku, że miasto to jest bardzo drogie porównując do Stegny, Sztutowa, czy Jantaru, a oferta jest coraz mniej atrakcyjna.
Kilka przyjemnych smażalni i dyskotek, ładnych domów tudzież willi wypoczynkowych, wesołe miasteczko i park linowy to poza piaskiem, na którym momentami brakuje już miejsca wszystko, co na dzień dzisiejszy Krynica może nam zaproponować.
Jednak - jak wszyscy wiemy - nieważne gdzie jesteśmy, a ważne z kim. Asia, Martyna, Oliwia, Kasia i ja te kilka dni będziemy wspominać długo i z wielkim entuzjazmem, spędziłyśmy czas cudownie! Nie wszędzie towarzyszył nam aparat, ale zrobiłyśmy trochę zdjęć w parku linowym, pokoju czy po deszczowej przygodzie na plaży;)


















Obowiązkowy wieczór karaoke;)






sobota, 6 sierpnia 2011

czwartek, 28 lipca 2011

Arrivederci Italia!

Moja włoska przygoda razem z kolejnymi godzinami niedzielnego wieczora się kończyła. Nocna droga przez Austrię, poranek w Czechach i obiad na Śląsku skutecznie odwróciły moją uwagę od rosnącej ilości kilometrów dzielących mnie od słonecznej Toskanii. Do Włoch wrócę na pewno, aczkolwiek tym razem zdecydowanie w innej formie. Obserwując turystów i mieszkańców oraz warunki doszłam do wniosku, że jedyną metodą na poznanie wszystkich uroków tego kraju jest wynajęcie skutera, co jest opcją niedrogą, wygodną i klimatyczną. Vespy i Piaggio to esencja Włoch. Za czym będę tęsknić? Zdecydowanie za kawą, która jest tu nieporównywalna, za jedzeniem Margarity sprzedawanej na kawałki, pastami, serami, wędlinami...no, generalnie - jedzeniem;)
Wszystkim, którzy wybierają się do Włoch polecam raczej zwiedzanie na własną rękę - właśnie skuterem. Audioguide'y są wszechobecne (nie jestem tylko pewna czy język polski jest wszędzie dostępny), a naprawdę mniejsze miasteczka mają więcej uroku i mniej turystycznej "szopki", przy podobnej jakości (o ile mogę użyć tego słowa) zabytków. Przestrzegam przy okazji przed włoskim menu turistico - charakteryzuje się brakiem wyszukanego smaku i wysokimi cenami, które można poznać bardzo łatwo - po zdjęciach/rysunkach w menu przestawiających potrawę.
Mój osobisty plan na powrót to Siena, San Gimiganano i Verrazzano Castle, w których się zakochałam, naprawdę polecam!:)