czwartek, 7 lipca 2011

Oxford - dzien pierwszy, czyli lemonade&old cinema

Wczorajszy dzien byl dla mnie niesamowicie dlugi - 24 godziny aktywnego zycia. Szczerze mowiac wczorajszy poranek w mojej glowie wydaje sie byc tydzien temu... Ale do rzeczy. Odebrana z przystanku w Oxfordzie okolo 10:30 wypilam z Martynka kawe i pojechalysmy zostawic walizke i cos zjesc do domu. Pozniej poszlysmy do szkoly pozac Oliwie, z ktora spedzimy tu troche czasu. Przy okazji zobaczylam jak bardzo rozni sie angielska szkola od takiej, jaka znam. Ale o tym pozniej - kiedy bede juz wiedziala troche wiecej. Poszlysmy z Martynka do jej pracy, a pozniej wybralysmy sie na zwiedzanie miasta. Nasza uwage przyciagnela wystawa sklepowa skladajaca sie z pieknych, kolorowych butelek. Kiedy weszlysmy do srodka naszym oczom ukazal sie niesamowicie urokliwy sklepik. Pan wytlumaczyl nam, ze w butelkach znajduje sie lemoniada i kazdy z kolorow to inny smak. Sprobowalysmy dwoch i nie moglysmy powstrzymac sie przed zakupem;) W sklepie mozna tez dostac wlasnorecznie robione belgijskie czekoladki i pocztowki z Marilyn Monroe, a starszy pan wie wszystko o swoich produktach - na pewno tam wrocimy!







Podekscytowane nowo odkrytym miejscem chodzilysmy po miescie rozmawiajac i podziwiajac jego uroki, a zarazem roznice kulturowe. Nie byl to jednak koniec atrakcji dnia wczorajszego. Czekalo na nas jeszcze stare, klimatyczne kino. Pierwszym zaskoczeniem bylo dla nas miejsce, w ktorym kupowalo sie bilety - kasa jak w starych filmach znajdowala sie na dworzu. Dowiedzialysmy sie tam, ze kino grywa i produkcje, ktorych premiera byla kilka tygodni temu i te stare, zapomniane czy obcojezyczne. Kiedy weszlysmy do srodka naszym oczom ukazala sie niesamowicie klimatyczna sala. Z tylu barek, prawdziwe kinowe fotele, po dwoch stronach ekranu zielone, swiecace napisy "ladies" i "gents". Film byl rewelacyjny - "The Way", przez ponad dwie godziny wszyscy siedzieli z oczami wpatrzonymi w ekran. Czyms, co spodobalo mi sie nadzwyczajnie byl fakt, ze po seansie ludzie w kinie dalej siedzieli. Rozmawiali na temat fabuly, kontemplowali.






 Dzis sie wyspalysmy i za chwile wyruszamy sprawdzic jak i gdzie krecony byl "Harry Potter", a pozniej w poszukiwaniu kolejnych cudownych miejsc!:)

2 komentarze:

  1. Cześć Kochanie,
    Z wielką uwagą i zazdrością czytam Twoje zapiski z przeuroczych miejsc. Czuję smak cytrynowej lemoniady i aurę sali kinowej.
    Obserwuj, zwiedzaj, doświadczaj, a czasem pomyśl o najbliższych.
    Babcia B.

    OdpowiedzUsuń
  2. buziaczki, opowiedz coś więcej
    twój papciu
    jestem u Babci i się wygłupiam

    OdpowiedzUsuń