Po chwili wyruszyliśmy do centrum i naszym oczom ukazała się Porta Sempiona - XIX-wieczna napoleońska brama do miasta od strony Paryża. W czasie wolnym rozpoczęłyśmy poszukiwanie mediolańskiego klimatu. Jeszcze w autokarze moją uwagę przyciągnęła ciasna, wysoka i przepiękna zabudowa i ogrody na dachach. We wszystkich oknach widniały szczelnie zamknięte markizy, co stwarzało wrażenie opustoszałego miasta. Mediolan ze względu na położenie ma podobno swój mikroklimat. Jeśli chodzi o samo miasto, to centrum, które miałam okazję zobaczyć z bliska jest motłochem turystycznym. Jednak na nieco dalszych uliczkach można spotkać głównie elegancko ubranych ludzi, którzy na sjestę jeżdżą skuterami. Wygląda to rewelacyjnie - kobiety na szpilkach, mężczyźni w garniturach, a wszyscy pchają się skuterami między samochodami. Króluje tu język angielski - słyszy się go chyba nawet częściej niż włoski. Ludzie natomiast nie należą do tych najpromienniejszych - są raczej negatywnie nastawieni do obcych.
Wielkie wrażenie wywarł na mnie zabudowany deptak, przy którym można było kupić coś sygnowanego najdroższymi markami świata. |
Obowiązkowe 3 obroty na szczęście;) |
Wjechaliśmy też na dach gotyckiej, pięcionawowej katedry, z której podziwialiśmy niesamowite widoki.
Cudowne miejsce,
OdpowiedzUsuńniektore budowle niczym wyciagniete z bajki. Zycze owocnego dalszego zwiedzania!
Ale meega! Musimy uwzględnić te miejsca w planie naszej pomaturalnej podróży;) Olo tęskni!!!:*
OdpowiedzUsuńTeż widziałam tego Murzyna, który wygląda jak Whoopi Goldberg. Niesamowity facet, zaśpiewał Purple rain w najlepszy sposób.
OdpowiedzUsuń