czwartek, 21 czerwca 2012

Россия, до свидания

Z Rosji wyjechałam już niespełna tydzień temu. Szczerze mówiąc opuszczenie pięknego Leningradu sprawiło mi niemałą trudność. Poznałam tam naprawdę wyjątkowych ludzi, z którymi zżyliśmy się od razu. Właśnie w momencie, w którym potrafiłam już bez problemu porozumiewać się z Rosjanami, poruszać się po Petersburgu i planować dni tak, by każda godzina była spędzona pożytecznie...mój pobyt dobiegł końca. Pozostaną mi niezapomniane wspomnienia, nowe umiejętności i kilku nowych, cudownych znajomych (z którymi mam nadzieję spotkać się w przeciągu kilku/nastu miesięcy.
Jeśli mowa o petersburskim życiu, to znaczący wpływ ma na nie...pogoda. Tak, dokładnie ona! Rankiem nie możemy przewidzieć czy za chwilę doświadczymy upału, czy cały dzień będzie padać lodowaty deszcz. Zimą temperatura spada tu do -40, a latem wzrasta do +40*C! Tutejsi mieszkańcy (pomimo tego, że mają wyjątkową tolerancję na zmiany temperatury) muszą się do tego przystosowywać m.in. poprzez jedzenie. Tutejsze potrawy są więc bardzo tłuste, obfite i ciężkie. Zdecydowanie nie o wykwintnym smaku. Jednak produkty na bazie mleka (jak i samo mleko) to niesamowity smak!
Ja gościłam w Petersburgu kiedy rozpoczynały się białe noce. Jest to niesamowicie śmieszne zjawisko. Niezależnie od tego, o której godzinie wyjrzymy za okno, zawsze zobaczymy rzeczywistość "o godzinie 15". Latem więc petersburżanie mają wiele energii, śpią krótko (sama jestem najlepszym przykładem braku snu podczas białych nocy) i robią dużo. Jednak kiedy nadchodzi zima, miasto obumiera. Wielu jego mieszkańców popada w depresję, kiedy dzień ma tylko kilka godzin.
Rosjanie są bardzo mili, zawsze kiedy dowiadywali się, że jesteśmy z Europy, chcieli wiedzieć czy Petersburg przypomina inne miejsca na zachodzie. Odnieśliśmy wrażenie, że mają oni kompleks co do tego, jak są postrzegani. Na pewno nie jest to kraj bogaty - z tego, co udało mi się dowiedzieć, wyjść poza średnią krajową i strach nie dotrwania "do pierwszego" jest tutaj bardzo duży.
Po ulicach Petersburżanie chodzą bardzo szybko. Nie zwracają uwagi na innych ludzi, są za bardzo pochłonięci swoimi myślami.
Z praktycznych informacji dla przyszłych turystów: w wielu muzeach czy miejscach publicznych spotkamy się z dwoma cennikami: jednym dla Rosjan (np. 100 rubli za wejście rosyjskiego studenta do Peterhofu), a drugim dla obcokrajowców (250 rubli za to samo wejście dla zagranicznego studenta). Uczniom i studentom polecam wyrabianie ISIC'a - jest tutaj powszechnie honorowany (natomiast karta EURO 26 nie wszędzie). Polacam też informować nowo poznanych ludzi, że nie jesteśmy z Rosji - wtedy będą chcieli z nami rozmawiać, a nawet pomóc, podczas gdy z zasady nawet nie zatrzymaliby się na ulicy. Ceny jedzenia są porównywalne do polskich. Polecam produkty mleczne, chleby. Natomiast nie polecam owoców, które smakują tu dość "plastikowo". Aczkolwiek generalnie znajdziemy tu wiele tych samych produktów, co w domu. Legenda o tanich papierosach okazała się prawdą - najtańsza paczka, którą zobaczyłam kosztowała 2,53 pln, a ceny sięgały maksymalnie do 7 złotych. Kontrole przy wjeździe do Rosji są zwyczajne, natomiast podczas odlotu jesteśmy sprawdzani wielokrotnie i bardzo szczegółowo. Trwa to bardzo dużo czasu, więc polecam uzbroić się w cierpliwość.
Kurs językowy okazał się więc strzałem w dziesiątkę. Cudowna lokalizacja, kontakt, nauczyciele, organizacja. Magia! Chyba nigdy nie brałam udziału w czymś tak logicznie i wygodnie przemyślanym. Mieliśmy wielkie wsparcie ze wszystkim, czego potrzebowaliśmy, ale też swobodę od popołudnia do rana, żyliśmy własnym życiem.
Ja do Petersburga na pewno wrócę, pokochałam to miejsce całym sercem!









Widok z naszego balkonu, z którym wiążą się jedne z najlepszych rosyjskich wspomnień!




1 komentarz: