Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróż. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 lipca 2011

Dluga droga przez piec krajow

W niedziele razem z nauczycielami z IV LO w Elblagu i osobami z nim zwiazanymi wyruszylismy w daleka droge do Toskanii. Pierwszy dzien minal nam na polskich drogach. Po wielu godzinach podrozy dotarlismy do Torzymia, pod ktorym nocowalismy. Palac Magnat w Garbiczu okazal sie dobrym miejscem na wypoczynek po calym dniu w autokarze. Eklektyczne wnetrza sprawialy wrazenie odciecia od swiata, ktore okazalo sie trafne - miejsce jest rzeczywiscie odciete od zasiegu telefonicznego i Internetu. Na tylach palacu jest nastrojowe jezioro, na ktorego brzegu jest stara, zaniedbana plaza. Te polaczenia robia naprawde duze wrazenie, miejsce jest zaniedbane, ale urokliwe.







Torzym miesci sie niedaleko granicy polsko-niemieckiej, ktora przekroczylismy po 7 rano. Podroz nabrala tempa. Dluga droga przez Niemcy, a pozniej Austrie i dojazd do Lichtensteinu, niewielkiego Ksiestwa, w ktorym naszym celem bylo Vaduz. Lichtenstein jest malutkim panstwem - jego powierzchnia to tylko 160 km2, obwod liczy niecale 80 km - ale pomimo niewielkich rozmiarow jest miejscem niezmiernie ciekawym. Panstewko charakteryzuje sie wysokim komfortem zycia, bardzo innowacyjnymi rozwiazaniami architektonicznymi (ktore zadzwiwily mnie niezmiernie!). Podatki sa tu niskie, przez co wiele firm zaklada tu swoje siedziby. Jest to stolica swiata w dziedzinie bankowosci. Ksiestwo jest przepiekne - bardzo zielone i nowoczesne.























Z Vaduz czekala nas juz niedaleka droga do Chur'u w Szwajcarii, w ktorym nocujemy. Szwajcaria slynaca z duzej dokladnosci mechanicznej (zegarki), serow, czekolad (Lind, Nestle), tras narciarskich i bardzo duzego szacunku dla mniejszosci (cztery jezyki narodowe - francuski, wloski, allemanski, czyli niemiecki i retroromanski) wydaje sie byc miejscem bardzo przyjaznym i pozytywnym. Na temat Chur'u, w ktorym aktualnie jestesmy niegdys krazyly przerozne opinie - od skamienialego i zamarznietego miejsca, az po najsloneczniejszy zakatek Ziemi. Ocenie to po wschodzie slonca. Tymczasem uciekam spac, bo rano znowu wyruszamy w droge, a ja jeszcze nie odpoczelam po dzisiejszych 900 kilometrach.

środa, 6 lipca 2011

Oxford wita!

Ostatnio z Heineken'a wrocilam o 3:55, a dzis o dokladnie tej samej godzinie wyruszylam z tata na lotnisko. Odprawa trwala dlugo ze wzgledu na zaloge Wizz'a, ktora wchodzila bezposrednio przede mna. Zdazylam w sam raz na "boarding". Lot byl przyjemny, ale schody rozpoczely sie kiedy wyszlismy z samolotu - okazalo sie, ze kolejka jest tak dluga, ze moge nie zdazyc na autobus, ktory odjezdzal za 45 minut. Jednak dobieglam na niego 2 minuty przed odjazdem i rozpoczelam wycieczke do Oxfordu. Dwie godziny jazdy minely szybko podczas rozmowy z czarnoskorym Francuzem mieszkajacym w UK. Martynka odebrala mnie z przystanku i siedzimy w Starbucks'ie, za chwile wyruszamy w miasto!:)